wrzesień 2018 - Magdalena Witkiewicz

Biblioterapia

Dzielę się z Wami artykułem. Tak sobie myślę, że to jestem cała ja. Ten kierunek, w którym chcę podążać. <3

Lekarka ludzkich dusz czyli terapeutyczna moc książek Magdaleny Witkiewicz.

 Co nam daje czytanie? Jak to jest, że spisane, a potem czytane słowa wywołują tyle emocji? I dlaczego tak tęsknimy za kolejnymi książkami ulubionego autora? Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad terapeutyczną rolą książek?

Magdalena Witkiewicz nazywana jest mistrzynią szczęśliwych zakończeń, lekarką ludzkich dusz. Nie bez powodu: jej książki mają moc terapeutyczną, o czym ciągle mówią i piszą czytelniczki.

Autorka ma niezwykłą zdolność pisania o sprawach trudnych i poważnych w lekki sposób. Daje się poznać jako wrażliwa osoba, ale i przyjaciółka z sąsiedztwa. Po lekturze jej książek mamy ochotę przytulić wszystkich bliskich i rozmawiać, długo rozmawiać, o bohaterach, którzy są tacy jak my.

Marzena Grochowska, coach i trener biznesu, już dawno dostrzegła terapeutyczną moc powieści Witkiewicz: Kiedy po raz pierwszy miałam kontakt z literaturą Magdaleny Witkiewicz, a był to „Milaczek”, pomyślałam sobie: cóż za radosna książka, przy której tak szybko odpoczęłam, uspokoiłam swoje wnętrze i naładowałam się pozytywną energią. Przy każdej kolejnej odkrywałam siebie na tysiące sposobów i byłam pewna, że ta książka jest o mnie i o moim życiu.  „W Cześć co słychać” miałam już pewność, że książki  Magdaleny mają moc terapeutyczną, są swoistą terapią dla duszy.

Biblioterapia, bo tak nazywa się ten proces, to leczenie słowem, swoisty dział psychologii czytelnictwa.To ukierunkowany rodzaj poradnictwa terapeutycznego w dziedzinach takich jak medycyna, psychologia, psychiatria, pedagogika czy socjologia. To również poradnik w rozwiązywaniu problemów życiowych.  W każdym z tych terapeutycznych przekazów zawsze chodzi o to, aby pomogły czytelnikowi zrozumieć sytuację czy też kontekst, w którym się aktualnie znajduje. Aby dały wsparcie i nadzieję oraz porządkowały życiowy chaos. Celem biblioterapii jest pokonywanie psychicznej izolacji, uczenie sztuki mówienia o własnych potrzebach, ukazywanie właściwej postawy moralnej w obliczu życiowych zawirowań czy  ludzkiego cierpienia.

Książki mają regenerować system nerwowy i psychikę człowieka– opowiada Marzena Grochowska – Książka, aby mogła stać się biblioterapeutą  musi spełniać kilka kluczowych funkcji. W pierwszej kolejności ma dostarczać nowych doświadczeń o otaczającym świecie i ma wyznaczać nową jakość życia, co zabezpiecza jej funkcja katartyczna. Ma inspirować do zmiany zachowań, czyli spełniać funkcje wychowawczą, ma rozwiązywać niektóre zadania życiowe, czyli zabezpieczać funkcję utylitarną. Ma również przekonać czytelnika do wglądu w siebie, poszukiwań informacji o swoim stanie wewnętrznym. Książka ma kształcić umiejętności wyrażania siebie i uwrażliwiać na konkretne problemy. Tym samym  mamy posiąść wiedzę radzenia sobie z życiowymi problemami.  Niezwykle istotna jest również funkcja ludyczna, dzięki której czytelnik relaksuje się i nabiera wiatru w żagle.

Magdalena Witkiewicz pisze o życiu i o życiowych problemach, które dotyczą każdego z nas.Historie zawarte w jej powieściach napisało samo życie. Najpiękniejsze jest to, że czytelnik szybko odnajduje się w bohaterze i szybko się z nim identyfikuje. Pomiędzy wersami pięknej opowieści odbywa się terapia, której czytelnik nawet nie jest świadom. Przestaje czuć się samotny, pozostawiony ze swoim problemem. Ma przestrzeń, aby o swoim życiu pomyśleć inaczej, ale i poczucie wsparcia i świadomość, że nie jest sam.

Magdalena Witkiewicz  w swoich powieściach w niezwykle delikatny sposób porusza bardzo ważne kwestie. Pisze o sprawach trudnych, chorobach, śmierci, zdradach, braku pewności siebie i wiary we własne możliwości. Opowiada o relacjach, bólu, rozczarowaniach, o samotności czy trudach macierzyństwa. Ta autorka ma absolutnie terapeutyczne wyczucie jak przedstawić problem i jak poprowadzić czytelnika do miejsca, gdzie czeka na niego nadzieja. Autorka  wzrusza do łez i rozśmiesza, potem przytula czytelnika i okrywa niewidzialnym kocem po to, aby na końcu metaforycznie powiedzieć: dasz radę. Co najważniejsze, zakończenia jej powieści to swoisty bilet do lepszego życia. Ono  zawsze jest bezpieczne, wspierające i motywujące do działania.

Powieści polecane przez Polskie Towarzystwo Biblioterapeutyczne (Projekt „Wyspy” koordynowany przez Magdalenę Prokopowicz)

  • Opowieść niewiernej (brak miłości w małżeństwie, zdrada, pracoholizm),
  • Zamek z piasku (relacje damsko-męskie, zdrada),
  • Cześć, co słychać? (aborcja, zdrada),
  • Pierwsza na liście (choroba nowotworowa, też przyjaźń),
  • Po prostu bądź (miłość, strata bliskiej osoby, niespełnienie oczekiwań rodziców)
  • Czereśnie zawsze muszą być dwie (tutaj też strata bliskiej osoby, miłość, relacje)

 

 

Marzenia się spełniają!

Jutro idę spełnić jedno z moich marzeń. Zagram w filmie! Oczywiście nie będzie to rola główna, co więcej w ogóle nie mam pojęcia, czy kamera mnie „złapie”, a nawet jeżeli „złapie”, to czy potem ten kadr nie zostanie wycięty. Tego nie wiem. Ale idę rano na plan filmowy i będę grała „elitę trójmiejskiego świata”.

Powiem Wam, że się tak cieszę, że chyba nie będę mogła spać dzisiaj całą noc!
Jako mała dziewczynka bardzo chciałam być aktorką. Nie miałam problemów z występowaniem na scenie, z deklamowaniem wierszy. Zawsze byłam otwarta i nie bałam się. Wydawało mi się jednak, że „bycie aktorką” jest czymś tak bardzo nierealnym. Przecież aktorem nie może zostać zwykła Magda z Gdańska. Dokładnie tak samo myślałam, na temat bycia pisarką.

Zobaczcie, jakie myślenie ludzie mają zakorzenione głęboko w swoich głowach. „Jestem zbyt mało doskonała, by być aktorką, pisarką, prezydentem”. Bzdura! Każdy może być tym, kim chce zostać. Jeżeli ma predyspozycje i jeżeli nie zmarnuje swojego potencjału.

Tata zawsze opowiadał mi przypowieść o talentach. Pewnie znacie.

Człowiek wyruszał w podróż i wezwał do siebie swoje sługi, by każdemu dać talenty. Jeden dostał pięć talentów, drugi – dwa, trzeci natomiast jeden. Ten, który otrzymał najwięcej, zainwestował i pomnożył majątek. Podobnie postąpił drugi sługa. Jednak trzeci rozkopał ziemię i schował jeden talent. Po przyjeździe pan ucieszył się słysząc, że dwaj słudzy pomnożyli jego pieniądze. Wyrzucił natomiast tego, który nie zainwestował talentów, ponieważ uznał, że ten zmarnował okazję.

Oczywiście w biblijnej przypowieści chodzi o pieniądze. Ale talent talentem. 🙂

Ile naszych talentów chowamy głęboko, nie rozwijamy ich? Bo nie mamy czasu, bo jesteśmy zbyt zwyczajni, by być aktorką, piosenkarką, artystą!

Zawsze w swoich książkach podkreślam to, że trzeba marzyć, ale też to, że marzenia możemy sami spełniać. Wystarczy zrobić pierwszy krok, a już jesteśmy bliżej do celu.

Ale wiecie, marzenia też trzeba jasno precyzować:)

Kiedyś napisałam na Facebooku, że chciałabym zagrać w filmie. Napisałam tylko tyle. Natychmiast zgłosiły się do mnie cudowne dziewczyny, Magda Karel i Grażyna Kopeć, które robiły film dokumentalny o kobietach. Zaproponowały mi udział. Cudownie, oczywiście zgłosiłam się, ale wiecie, nie do końca o to mi chodziło:)

Chciałam zagrać w filmie fabularnym!

Zatem teraz precyzowałam jasno swoje marzenie:

Chcę zagrać w filmie fabularnym, UBRANA.

Bo nigdy nic nie wiadomo, mógłby mi ktoś zaproponować rolę podstarzałej striptizerki. Na to bym chyba się nie zgodziła. (O matko! Napisałam „chyba”). Nigdy nie wiadomo:)

Jutro w Gdańsku kręcony jest film Raz jeszcze raz i się załapałam do statystowania;) Cieszę się niezmiernie!

Co lepsze idzie tam wielu moich znajomych z różnych etapów mojego życia. Ze studiów, z pracy, czytelniczki. Opowiem Wam, jak było. A jak mi pozwolą – wrzucę kilka instastories. 🙂

Marzenia się spełniają! Nie rezygnuj!

I nigdy nie jesteś zbyt zwyczajna/zwyczajny, by robić to o czym marzysz!

 

 

Kaszubski Jet lag

O matko. To, co ja teraz czuję, to klasyczny Jet lag. A zawsze dziwiłam się Marzence, że ona się tak źle czuje, jak powraca z dalekich stron.

Co to Jet lag?

Mniej naukowo, znaczy to, że po dalekiej podróży nie możesz do siebie dojść, bo czujesz się jak kupa. Ot po prostu. Bardziej naukowa definicja poniżej:

Jet lag wywoływany jest przez zaburzenia homeostazy organizmu występujące podczas podróży. Jet lag przejawia się zaburzeniem procesów fizjologicznych zależnych od rytmu okołodobowego oraz zależnych od zmiany dobowego rytmu wydzielania hormonów, przede wszystkim „hormonu snu” – melatoniny i kortyzolu. (źródło)

U mnie się chyba wszystko zaburzyło. Ja się też źle czuję. Bardzo. Pewnie dziwisz się, co ta Witkiewicz wypisuje, wróciła z Kaszub i ma Jet lag. O tym za chwilę:)

Ja wiem tyle, że wysłałam dzieci do szkoły i mam wrażenie, że mam niemal wszystkie klasyczne objawy tego ustrojstwa.

  • niemożność skupienia uwagi,
  • zmęczenie
  • zaburzenia apetytu i zaburzenia żołądkowo-jelitowe,
  • złe samopoczucie
  • dezorientacja,
  • senność,
  • ból głowy

Powróciłam z Kaszub, ale czuję się jakbym podróżowała daleko. Na wschód. Bo na wschód podobno jest gorzej.
Taki pourlopowy stan naprawdę jest dokładnie tym samym, co jet lag spowodowany zmianą czasu. Bo u mnie, moi drodzy czas również się zmienił. O 6.30 dzwoni budzik. Przez całe wakacje budzik dzwonił sporadycznie, albo wcale.

Nawet muszę się Wam przyznać, że kiedyś mój syn umówił się z kolegą na 11, nastawiłam budzik na 10, by syn się nie spóźnił. Gdy się chodzi spać o 3 w nocy, to ten zegar biologiczny się bardzo przesuwa. Przecież ja się czuję tak, jakbym wróciła ze strefy czasowej przesuniętej o 4 godziny? To dokładnie tak, jakbym była na Barbadosie, albo na Wyspach Dziewiczych.

Moi drodzy, czy gdybyście wrócili z Wysp Dziewiczych, nie bylibyście zmęczeni? Albo z Brazylii, czy innej Gwadelupy? Z pewnością byście padali ze zmęczenia!

Poszlibyście po prostu spać, wzdychając, że macie jet lag.

Ja też mam jet lag. Kaszubski. Mój własny prywatny kaszubski jet lag. Popatrzcie na rysunek obok. Przecież godzina, o której wstaję teraz, była w wakacje środkiem nocy!

Cóż robić? Jak żyć? Jak spać i jak nie spać? Jak się przełączyć z trybu „wakacje” na tryb „szkoła”? PSTRYK!

Naprawdę rozkręcam się dopiero po jedenastej, kiedy to w wakacje budziłam się do życia.

Rano nie mogę zrobić nic. A co radzą specjaliści?

Poszperałam w necie i wiem tyle, że trzeba to przetrwać. Że po kilku dniach organizm sam powinien się dostosować do zmian. Tylko tak sobie myślę, że trzeba być konsekwentnym i nie fundować już rewolucji naszemu organizmowi. Obawiam się, że znaczy to, iż w weekend powinniśmy również iść spać o 23, a wstać o 6 rano. Bo inaczej nasz organizm stwierdzi, że znowu podróżujemy i w poniedziałek będziemy mieli kolejny kryzys. Na razie zapisałam się do grupy na Facebooku Ranne Ptaki i zamierzam słowa wprowadzać w czyn. Pierwszy tydzień będzie ciężki, ale podejmę wyzwanie.

PLAN:

  1. Chodzić spać przed 24
  2. Nie ucinać sobie drzemek porannych, popołudniowych i wieczornych
  3. Wstawać od razu, gdy zadzwoni budzik (a nie ustawiać sobie milion drzemek)

Nie wyczerpałam tematu. Dużo czytam o tym, bo czuję, że usystematyzowanie mojego snu pomogłoby mi bardzo w życiu. Zarówno tym zawodowym, jak i rodzinnym. Obiecuję, że się z Wami podzielę tą wiedzą, jak również pokażę książki, które pomogły mi tę wiedzę zgłębić, a jest ich całkiem sporo!

I pamiętajcie. Nie czytajcie do trzeciej w nocy. Bo potem mogą być te same objawy:) Ale jak wiemy, czasem w książkach zagina się czasoprzestrzeń i tam zupełnie inaczej płynie czas. Gdy za długo będziecie czytać, to jet lag książkowy murowany:)

 

 

 

 

 

Lubisz dostawać listy? Zapisz się do newslettera pełnego dobrej energii!

Czasem piszę do Was listy. O wszystkim. O mnie, o dzieciach, o bałaganie. O tym o czym myślę wieczorową porą, albo o poranku. Dzielę się z Wami moim życiem, bo przecież z ludźmi, którymi lubisz, dzielisz się tym… Zapraszam do mojego świata!